Hubertus - wyniki gonitwy

Zafira - nie  napisałam stop, moja wina. Nie zapisałam cię wcześniej do gonitwy, już cię jakoś wplotę ;). W zawodach bierzesz udział. 

Jęknęłam niezadowolona, słysząc budzik grający na mojej szafce nocnej. Przykryłam twarz poduchą, odwracając się na drugi bok. Nie, nie i jeszcze raz nie. Położyłam się o wiele za późno, przez co spałam niespełna kilka godzin. Wszystko przez to, że Yen zaczęła utykać i postanowiliśmy często zmieniać jej okłady do późnej nocy. Gdy zasypiałam na siedząco Erick powiedział, że będzie czuwał do rana. Przetarłam wtedy oczy i zaprotestowałam, na co on zwyczajnie wyrzucił mnie ze stajni i zamknął za sobą drzwi. To było na swój sposób miłe.
Teraz wszedł do mojego pokoju i bezceremonialnie rzucił we mnie poduchą.
-Słyszałem budzik, wstawaj- po czym usłyszałam oddalające się kroki i zamykające się drzwi. Westchnęłam przewracając się na plecy. Tak więc pora wstawać.

Wtedy do pokoju wpadła młoda, skacząc na łóżku i zarażając mnie pozytywną energią, dzięki której udało mi się wstać. Najpierw zjadłyśmy duże śniadanie, a później zaczęłyśmy przebierać w ciuchach w co by się tu ubrać. Lily postanowiła reprezentować barwy naszej stajni- wybrała jasnozieloną koszulę z długim rękawem, jasnobrązowe kowbojki i wranglery, do tego pasek zdobiony również jasnozielonymi brylancikami z klamrą również z motywami w tym kolorze. Włosy splotłam jej w warkocz, a ona dobrała do tego swój kapelusz, który przed gonitwą miała zmienić na kask. Ja z kolei chciałam wybrać swoje robocze kowbojki, jednak młoda zaprotestowała.
-To święto!- tłumaczyła swoją decyzję- Jak się bawić to się bawić!
Westchnęłam i założyłam moje zdobione kowbojki, czyste wranglery, pas z klamrą za Opening Rodeo, koszulę w czarno-zieloną kratę i mój odświętny czarny kapelusz. Do tego postanowiłam założyć moje czarne, skórzane czapsy do pleasure i traila. Siostra była zachwycona.

***

Gdy Erick ścielił boksy, my z młodą karmiłyśmy konie, w międzyczasie każdy z nas zerkał do Yen. Od wczoraj było jej znacznie lepiej, jednak o uczestnictwie w gonitwie nie było mowy. Niestety, nasza stajnia nie ma drugiego tak szybkiego konia.
-A może Whiskey?- zaproponował Erick opierając się o miotłę- W końcu nadaje się do rzutów liną, potrafi zasuwać. W dodatku jest cuttingowcem i reiningowcem. Godne zastępstwo, nie?
-Pokopałby wszystkich i tyle byłoby z zabawy. Wiesz co by zostało po takim arabku, gdyby przywaliłby mu taki Bludziak?- powiedziałam, przejeżdżając ręką po nodze Yen.
-To może koń do zadań specjalnych?- odezwała się młoda, która głaskała klacz po chrapach.
Pokiwałam głową. Skubana miała rację.

***

Gdy właśnie ogarnęliśmy stajnię, zobaczyliśmy zbliżające się koniowozy. Z daleka zobaczyłam Homestead, Rosewood i chyba Lidera, jednak musiałam szybko przyszykować geszynki powitalne, więc nie patrzyłam, kto jedzie dalej. Koniowozów było dość sporo a sam fakt, że jechały razem musiał oznaczać mniej więcej tyle, że zgubiły się i gdzieś po drodze się znalazły.

Gdy wszyscy już zaparkowali na wyznaczonym przez nas kawałku pastwiska, przywitałyśmy się wszystkie ciepło i zaczęłyśmy wypakowywać konie. Były tam wszystkie- od crossowy po skokowe i westernowe. Zapowiadał się bardzo ciekawy hubertus.

Gdy wszystkie konie znalazły się już w halowej stajni, wręczyłam dziewczynom po koszu jabłek na powitanie, oczywiście dla każdego po koszu na głowę. Przy tym zaprosiłam wszystkich na herbatę, kawę i jabłecznik, po których to mieliśmy się wszyscy zbierać na gonitwę.

***

Gdy wszyscy byli najedzeni i choć trochę odpoczęli po długiej podróży, zabraliśmy się do przygotowań do pościgu. Przełożyłam sobie sznurek od kapelusza pod brodą i poprosiłam Ericka, by przypiął mi do ronda lisią kitę. Sprawdziliśmy już ten patent wcześniej- lis sam się nie urwie, można szaleć w galopie, jednak wystarczy lekkie szarpnięcie, bez szkody dla drogiego kapelusza.
Korzystając z okazji, że wszystkie dziewczyny były na hali, weszłam na małe podwyższenie zrobione prowizorycznie ze skrzynek po jabłkach i zaczęłam mówić.
-Hej, mogę prosić o uwagę?- zaczęłam. Gdy wszyscy zwrócili na mnie oczy, przełknęłam ślinę- Dziękuję. Jak dobrze wiecie, mieliście się ścigać ze mną i z Yen, znaną pod dłuższym imieniem Yen Gotta Run. Niestety, klacz wczoraj okulała. Oczywiście to nic poważnego, po prostu niefortunnie pokopała się z innym koniem, jednak z ruchu jest wykluczona na kilka najbliższych dni. Co za tym idzie- w gonitwie musi brać udział inny koń, zapewne wam nieznany. Zamiast na Yen, z którą wygrałyśmy hubertusa na Rancho Arisha, pojadę na Extreme Dun Gun. Dziękuję za uwagę.
Zeskoczyłam i usłyszałam, jak wszyscy jakoś odetchnęli z ulgą. Zaraz, czyżby sądzili, ze bez Yen będzie łatwo? O nie, kochani. Zobaczycie jeszcze ile Powera ma Bułanek!

***

Sprowadziłam Duna, wyczyściłam i osiodłałam w mój ulubiony sprzęt do ropingu. Podjechałam pod halę i poczekałam aż wszyscy się zbiorą.
-Dobrze, moi drodzy! Przede wszystkim witam wszystkich na hubertusie Apple Garden Stud 2014! Uprzedzam, że wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, łatwo nie będzie. Moi drodzy, jedziemy w zastępie. Każdy zna swojego konia więc proszę o myślenie nad bezpieczeństwem pozostałych uczestników. Wszyscy chcemy przeżyć, a wśród nas może nie ma ogierów, jednak za to mamy mnóstwo klaczy. To już stanowi problem.
Dziewczyny zaśmiały się, a ja kontynuowałam.
-Ruszajmy! Będę jechać na czołową, zachowajcie bezpieczne odstępy.

Wszyscy ruszyliśmy. Przejechaliśmy obok stajni i minęliśmy fragment sadu, za którym rozciągała się spora, nieogrodzona polana. Tam każdy się rozszedł i zaczął rozgrzewać swojego konia. Od razu widać było mnogość koncepcji i podejść, każdy miał jakąś swoją strategię. Ruska pracowała z Sheilą długo w galopie- klacz miała sporą wytrzymałość, podczas różnych ćwiczeń nawet się nie spociła. Anthony z Celtic Rose próbował wyegzekwować kilka ćwiczeń, by ją wygiąć, natomiast reszta ich teamu podeszła do ćwiczeń dość na luzie. Pardon's Pride z Zafirą, podobnie jak Miśka na Crazy System pracowała ujeżdżeniowo, skupiając się na konkretnym ustawieniu i pracy poszczególnych mięśni, z kolei ekipa z Rancha Arisha ćwiczyła westowo- od treningu szybkościowego po przygotowanie reiningowca do szybkiego biegu. Na tle dresażowych arabków z Jakarty odznaczała się wyraźnie Sudara Al Rayyan, która mnie naprawdę oczarowała. Hamdan pracował z nią dużo w galopie, który klaczka miała wyjątkowo prędki i żwawy, jak na rajdowca.

Gdy wszyscy byli gotowi, dołączyła do nas Lily na Milvie. Wyjaśniłam pokrótce pozostałym, że dziewczyna chce się sprawdzić. Nikt nie miał nic przeciwko temu, więc młoda zajęła miejsce w grupie pozostałych. Umówiliśmy się, że wszyscy dają mi pół minuty na krótką ucieczkę, po czym przypuszczają szarżę. Poprawiłam kapelusz i dałam bułanemu łydkę. Ruszył galopem, jednak pod wpływem kolejnych łydek w końcu ruszył wyciągniętym. Przeklęłam się w duchu, że Yen okulała, że wybrałam Duna a nie Whisky i że nie założyłam tych cholernych ostróg, jak radził mi Erick. Jak rzadko je zakładam, tak teraz by się przydały. Czemu ich nie wzięłam? Przypomniałam sobie. „Bo bałam się, że nieświadomie zrobię mu krzywdę”. Znów zaklęłam. Będę pierwszym w historii lisem, który dał się złapać w kłusie. Jasny gwint, ruszyli!
Obejrzałam się przez ramię i spostrzegłam, jak rusza na mnie cała kolumna jazdy. Nagle w Dunie odezwał się instynkt ucieczki- przyspieszył wyraźnie, prawdopodobnie również chcąc się odwrócić i zobaczyć ile tam ich jest. W przeciwieństwie do nich nie mieliśmy strategii. Trzeba było improwizować.

Wstrzymałam go na wodzach i gwałtownie zakręciłam, wykonując zakręt dziewięćdziesięciu stopni. Dun sobie poradził, instynktownie biegnąć szybciej. Cała ekipa zakręciła ładnie po łuku i teraz siedzieli nam dosłownie na ogonie. Ze stawki wyrwał się Doon z Amelią. W tamtej chwili żałowałam, że rozważałam zakup tego konia i w końcu zrezygnowałam. Nachyliłam się i błagałam Duna, by biegł szybciej. Z drugiej strony nadjechała Elvia i Let’s Kill Tonight. Niech to szlag, i co teraz? Skoro ich konie są szybsze, nie mam szans ich zgbić. Pozostało więc jedno. Kazał bułanemu zrobić stopa. Zrobił to bez problemu, więc od razu zrobiliśmy rollback.
-Ha!-krzyknęłam, zostawiając ich w tyle. Nawet Doon miał problem, by zrobić tak dynamiczny zakręt- potrzebował kilku foule, podobnie jak i siwka. Nachyliłam się nad wyciągniętą ręką z grzbietu Halimy- okazało się, że był to jeździec z Jakarty. Przemknęli obok.

Nie był to jednak koniec problemów. Nie wiadomo skąd, gdzieś z lewej nadjechała Crazy System z Miśką, sięgającą już dłonią w stronę mojej kity. Podjechała niemal prostopadle, więc wykręciłam w jej stronę, skuliłam głowę między ramionami i rura do przodu. Hurra, przez chwilę biegliśmy sami. Z naprzeciwka pędził na nas team Homestead. Zaskoczyłam ich- nie spodziewali się, że pobiegnę wprost na nich. Próbowali nas złapać, wyciągając w naszym kierunku ręce, jednak się nie udało. Było blisko, bo przekrzywili mi kapelusz, poprawiłam go, zerkając za siebie- i to był błąd, bo z boku nadjechała Podkowa z Blackiem. W tym momencie Dunowi coś nie podpasowało i postanowił skopać konkurenta. Bryknął, na co kary, wyraźnie zdziwiony, odsunął się. Akurat w momencie, gdy dziewczyna wystawiała rękę. Nie byli za nami daleko, jednak stracili na impecie i w rezultacie zrezygnowali. Powód był banalny- nadjeżdżała Tropka z Szymonem oraz Sheila z Ruską. Znów zaklęłam zaklinając wałacha, by choć troszkę przyśpieszył, choć wiedziałam, że nie mamy szans z arabką. Szybko zerknęłam za siebie- rollback odpadał, za nami pędziła zdeterminowana, maleńka Happy Little Pill. Co robić, co robić? 

Postanowiłam zaryzykować. Udawałam, ze zwalniam- odchyliłam się do tyłu i udawałam, że ściągam wodze. Zadziałało, jeźdźcy się nabrali. Mocno dałam łydki i skręciłam z prawo, na środek. Widziałam nadjeżdżającego Blacka, jednak elegancko się z nim wyminęliśmy zwrotem na zadzie. Konie powoli zaczynały być zmęczone, oprócz wyraźnie idącej do przodu Sudary i crossowców.
Widziałam, że ostateczne starcie szykuje się między Sheilą a Crazy System. Biegły wprost na mnie, a Dun miał siłę na wolny galopki. Gdzieś za nimi biegła Milva z młodą, jednak one nie decydowały się na atak. Staruszka miała już dość biegania. Sudara przemknęła gdzieś obok, zaaferowana otwartą przestrzenią. Nie w głowie jej było łapanie lisa.
Miśka się zamachnęła, jednak to Ruska zgarnęła kitę! Wszyscy uczestnicy powoli się zatrzymywali i zaczęli bić brawo zwyciężczyni gonitwy.

***

Gdy wszyscy już ogarnęli konie po gonitwie, daliśmy im spokój do ranka następnego dnia, kiedy to miały rozpocząć się zawody. Sami to wzięliśmy się za celebrowanie zwycięstwa Ruski ogniskiem do późnego wieczora przy konsumpcji pieczonych jabłek, szarlotki, soku jabłkowego no i oczywiście cydru ;).

*** 

Śladem Podkowy postanowiłam posłużyć się generatorem liczb, co wydawało mi się sprawiedliwym pomysłem.



Sheila – 1 
Celtic Rose -2 
Happy Little Pill – 3 
Cephee – 4 
Let’s Kill Tonight – 5 
Crazy System – 6 
Ratonhnhaké:ton – 7 
Tropical Honey – 8 
Blackberry – 9
Pardons Pride - losowałam już w momencie, w którym się zgłaszaliście. Moja wina.
Senbonzakura - to samo
Sudara Al Zaryyan - to samo 
Selket Halima - to samo
Milva – nie brała udziału w losowaniu, żeby było fair

Dowód losowania: klik
Dyplom dla zwyciężczyni: 



Wielkie przeprosiny dla Zafiry z Jakarta Arabians- pisząc gonitwę powinnam napisać wielkie STOP. Z racji tego, że wplatając jej konie w przebieg gonitwy nie miały już szans na złapanie lisa, oferuję jej dozgonne darmowe oferty w AG Stud ;)
Wyniki zawodów wkrótce ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz